Krewo podczas okupacji niemieckiej

Polowanie na ludzi i zemsta partyzantów

1941 - 1944

Przybycie niemieckiej policji w Krewo

Druga wojna światowa przeszła przez Krewo jak krwawy huragan. Nie było gdzie uciekać. Nadeszło życie okupacyjne, pełne trudności, strachu i niepokoju.

Od pierwszych dni najeźdźcy zobowiązali się do ustanawiania własnych regułów. Zaczęli od likwidacji sowieckich działaczy – przewodniczących sowieckich wiosek, deputowanych, policjantów. Osiem mieszkańców Krewa 25 lipca 1941 r. zostali zabrani do lasu w pobliżu wsi Wojniewicze i zastrzelione.

Przez pewien czas w Krewie razmieszczał się obóz dla radzieckich jeńców wojennych. Znajdował się w południowej części miasta, na terenie między ulicami Bogdanowskiej a Tatarskiej. Więźniowie trzymani byli w trudnych warunkach. Miejscowi ryzykowali, ale przekazywali cierpiącym jedzenie.

We wrześniu 1941 r. niemieckie przywództwo wojskowe przeniosło nasze ziemie na administrację cywilną. Krewo okazało się częścią Okręgu Wileijskiego w Komisariacie Generalnym Białoruś. Od miejscowej ludności utworzyłi policję. Jednak ona nie spełniła oczekiwań. Policjanci nie pomagali wrogom. Oni rabowali okolicznych mieszkańców i mścili się za osobiste zniewagi.. Niemcy musieli aresztować swoich wspólników, ale udało im się uciec.

Krewskie Getto

Podczas okupacji niemieckiej Żydzi byli szczególnie uciskani. W Krewie było ich kilkaset. Faszyści kazali wszystkim szyć specjalne żółte znaki identyfikacyjne na ubraniach. Żydzi mieli zakaz komunikowania z przedstawicielami innych narodowości, chodzenia na targ, opuszczania miasteczka bez pozwolenia.

Ponadto Żydzi otrzymali również pracowy obowiązek. Mężczyźni, począwszy od dwunastoletnich chłopców, byli codziennie wysyłani do wyrębu i naprawy dróg. Kobiety miały zajmować się praniem bielizny żołnierskiej i sprzątaniem pomieszczeń okupowanych przez Niemców.

Jesienią wszyscy Żydzi zostali konwojowani do getta. Ono się znajdowało pośrodku miasta między rynkiem a zamkiem. Getto było ogrodzone drutem kolczastym. Pozostawienie go bez pozwolenia również było niemożliwe. Później krewskie Żydzi zostali wysłani do Oszmiana. W pobliżu wsi Tolminowo 21 października 1941 r. większość z nich została zastrzelona. Kilka osób uniknęło śmierci. Oni ukrywali się w hutorach i odległych wioskach do końca wojny. Najlepsze żydowskie domy zostały zajęte przez Niemców.

Nieproszeni goście i cudzy język

W 1942 roku nasze ziemie stały się częścią Okręgu Litwa. Jako niemieccy wspólnicy osiedlili się tu Litwini.

Garnizon Krewsky litewskiej policji liczył około 50 osób. Posterunek policji znajdował się w centrum wsi naprzeciwko kościoła. Budynek został otoczony kamieniami i wzmocniony betonowymi bunkrami. Tereny dawnej tawerny zostały również przystosowane przez Litwinów do ich potrzeb. To było tuż obok posterunku policji.

Krewo podczas II wojny światowej

Wraz z przybyciem Litwinów życie pod okupacją stało się jeszcze trudniejsze. Nowi właściciele czuli się jak w domu. Dokumenty były przechowywane wyłącznie w językach obcych: niemieckim i litewskim.

Policjanci pomagali najeźdźcom walczyć z partyzantami. Oni śliedzili za posłuszeństwem mieszkańców i ściągali podatki. W okolicznych wioskach szukali sowieckich żołnierzy, którzy pozostawali w tyle za frontem i osiedlali się w gospodarstwach chłopskich. Żołnierze ci zostali wysłani do obozu jeńców w Żupranach. Z pomocą policji Niemcy polowali na krewską młodzież. Ludzie zostali schwytani na ulicy, a następnie wysłani do Niemiec dla pracy przymusowej.

Pod koniec wojny na dawnych ziemiach polskich aktywowali się partyzanci Armii Krajowej. Walczyli przeciwko faszystom i przeciw ich wspólnikom. We wspomnieniach weteranów Armii Krajowej są wymieniane brygady «Tur» i «Netopierz». Oni złapali litewski garnizon policji w Krewie.

Jak polscy partyzanci również pomogli i zemścili się

W nocy z 14 na 15 marca 1944 r. na miejsce przybyły 8 i 13 brygady Armii Krajowej. Pyrtyzanci poprosili miejscowego o przekazanie ultimatum komisariatowi policji. Żądali poddania się bez walki. W wiadomości mówili, że Krewo jest otoczone przez pięciuset partyzantów, a opór jest bezużyteczny.

W rezultacie, akowce wziąli w newolę 47 Litwinów, zrdobyli 1 maszynowy i 2 ręcznych karabiny, 50 karabinków, 5 pistoletów, 100granatów, duża ilość amunicji wojskowej i odzieży. Armii Krajowej udało się odebrać apteki, elewator zbożowy i magazyny spółdzielni.

Operacja nie obeszła się bez ofiar. Nie było zmarłych wśród Polaków i Litwinów. Cierpieli Białorusini. Tej nocy żołnierze AK brutalnie poradzili sobie z prawosławnym kapłanem krewskim Michałem Lewonczukiem, jego córką Larisą i siostrzenicą Walentyną Szkućko.

Tak Polacy zemścili się dlatego, że przed wojną ksiądz był przeciwny polonizacji. Podczas wojny otworzył w Krewie białoruską szkołę. Jego córka i siostrzenica pracowały tam jako nauczycielki.

Duchowny Michał Liewonczuk z parafianami

O świcie 7 lipca 1944 r. mieszkańcy Krewy obudzili się z ujęć i wybuchów. Armia Czerwona rozpoczęła bitwę o miasteczko. Natarcie było zdecydowanym. Już o 7 rano Krewo zostało uwolnione spod okupacji niemieckiej. Czerwonoarmiejcy z pewnością posuwali się naprzód. Później w raportach przednich doniesli o tym, że żołnierze sowieccy przejęli kilka innych osad. O 11:45 osiągnęli bezimienną wysokość na wschód od miasta Boruny.

Natychmiast po wyzwoleniu Krewy z rąk najeźdźców zlokalizowany był tutaj 556-ty szpital mobilny 11 Armii Gwardyjskiej. Lokalni mieszkańcy zapewnili wszelką możliwą pomoc rannym i personelowi medycznemu.

Po wyzwoleniu wielu krewskich chłopaków założyło wojskowe mundury i wyruszyło, aby odbić Europę. Nie wszyscy wrócili żywi.